22 sierpnia 2007, 18:54
Wariuję wariuję wariuję.
Już mi się nic nie chce, bo mi się nigdy nie chce jak nie wychodzi. Ja jestem mały uprzedzacz się. Chyba do siebie samej. I zowu wpadam w to martwe koło którego nie można ruszyć ani wyjść z niego. Nudzi mnie moja praca, nudzą mnie studia notabene całe życie marzone a teraz phi! Zderzenie z rzeczywistością. Kurczaki żeby tak na chwilę się wyrwać w jakąś chmurę i wierzyć dalej w Piotrusia Pana.
Jeszcze mi On wyjechał i nie wraca, nie wraca już kupę czasu. Może to jest ten fakt wariactwa, zwariacenia, może to ta cegiełka ktora mój umyślik marny popchnęła w intelektualną przepać. A nununu!
I mieszkania nie mogę znaleźć. A gdyby ktoś coś wiedział stolicznie to proszę.
(ale namarudziłam a ja zła.)